Pod koniec sierpnia 2013 roku postanowiłem wybrać się na 2 dni do Pragi uchwycić jeżdżące tam pociągi w różnych miejscach. Koniecznie chciałem zobaczyć EZT serii 451 (zwane Žabotlam) i lokomotywy spalinowe serii 749 (zwane Bardotkami), o których czytałem, że mają zostać wycofane z planowego ruchu. Wraz z wejściem w życie rozkładu 2013/14 lokomotywy 749 zostały faktycznie wycofane (pojawiają się w zastępstwie za inne serie), natomiast EZT 451 jeszcze kursują, choć mniej niż rok wcześniej. Wyjazd musiałem zrobić dwudniowy, ponieważ Žabotlamy kursowały wyłącznie w dni robocze, a Bardotki w weekendy (niekiedy również w robocze, ale to tylko w zastępstwie). Termin wybrałem na końcówkę sierpnia, ponieważ wcześniej nie mogłem (praktyki sudenckie i wyjazd do babci), a w dodatku 31 sierpnia był ostatnim dniem w tym roku, kiedy kursowały pociągi turystyczne (2 zabytkowe wagony motorowe i pociąg prowadzony parowozem). Do Pragi przyjechałem z Czeskiego Cieszyna nocnym pociągiem pospiesznym, a wpierw do Cieszyna niestety musiałem jechać busem, gdyż o tej porze nie było żadnego pociągu. Na praski dworzec główny dotarłem tuż przed godziną 4 i postanowiłem sfotografować i sfilmować kilka pociągów, a ok. godziny 5 poszedłem do kasy spółki RegioJET zakupić bilet powrotny na sobotę. Po powrocie na perony zacząłem już "polowanie" na Žabotlamy, gdyż już zaczęły się pojawiać. Jednym z nich pojechałem na stację Praha-Uhříněves, nieopodal której znajduje się spory terminal kontenerowy. Tutaj złapałem kilka kolejnych 451 i innych składów pasażerskich oraz 2 pociągi kontenerowe. Następnie przesiadając się na dworcu głównym dojechałem na stację Praha-Libeň, z której rozpoczynały bieg pociągi tzw. miejskiej linii, które w dni robocze obsługiwane są dwiema Żabami. Po niecałej godzinie udałem się jedną z Żab na przystanek Praha-Sedlec, który jest na tej trasie ostatnim przystankiem w granicach Pragi. Kilka pociągów uchwyciłem w peronach, a następnie postanowiłem zrobić kilka zdjęć okolicy znad płynącej blisko Wełtawy. Po dojściu do ulicy spostrzegłem, że nieopodal jest bardzo ładne miejsce do fotografowania pociągów, gdyż rzeka zakręca, a razem z nią droga i linia kolejowa, która biegnie nasypem,a po drugiej stronie torów są skalne ściany. Z tego powodu pobyt w tym miejscu wydłużyłem o godzinę, ale akurat miałem rezerwę czasową, ponieważ kolejne Żaby na innej trasie miały teraz kilkugodzinną przerwę. Kolejnym punktem mojej wyprawy był kamienny most przez Wełtawę nieopodal stacji Praha-Bubny, na którym uchwyciłem kilka pociągów, po czym udałem się na tą stację. Spędziłem na niej ok. godzinę, po czym udałem się na stację Praha-Dejvice, która znajduje się na jednej z niezelektryfikowanych linii wychodzących z Pragi. Tutaj chciałem uchwycić kilka składów, w tym pośpieszny na składzie typu Push-Pull. Spędziłem tutaj kolejną godzinę, po czym udałem się na dworzec Praha-Masarykovo, gdzie uchwyciłem ostatnie tego dnia Żaby, a następnie udałem się na obiado-kolację. Po niej rozpocząłem nocne zwiedzanie miasta po zachodniej stronie Wełtawy. Przeszedłem miasto od "centrum" dzielnicy Smichov, czyli węzła komunikacyjnego Anděl, przez okolice praskiego zamku do mostu Karola. Chciałem jeszcze pozwiedzać stare miasto na prawym brzegu Wełtawy, lecz tego dnia odbywał się ważny mecz z udziałem reprezentacji Czech i po przejściu mostu Karola z barów zacząli się "wylewać" pijani kibice, dla tego postanowiłem jak najszybciej dostać się na przystanek tramwajowy Václavské náměstí, do którego miałem najbliżej. Z niego pojechałem na przystanek w pobliżu dworca głównego. Jako że zawsze staram się minimalizować koszty wyjazdu postanowiłem do rana jeździć nocnymi tramwajami przesiadając się na pętlach na inne linie. Tramwajową nockę rozpocząłem przy dworcu ok. godz. 0:20 linią 58, a zakończyłem przed godziną 5 tą samą linią. Z dworca głównego pojechałem na stację Praha-Vršovice, nieopodal której znajduje się lokomotywownia i wagonownia. Na tej stacji uchwyciłem pierwszą Bardotkę, która wpierw pojechała luzem na wagonownię, z której przyciągnęła skład 11 wagonów piętrowych, rozdzielonych na dworcu głównym na 3 pociągi. W międzyczasie uchwyciłem pierwszy pociąg turystyczny z zabytkowym wagonem motorowym. Niestety powinien on wjechać na peron 3, na którym ja czekałem, lecz wjechał na peron 2, a na tor przy peronie 3 od strony reszty peronów przyjechała akurat Bardotka z 11 piętrusami zasłaniając mi "motoraczka". Na tej stacji spędziłem ok. 2 godziny, po czym pierwszym pociągiem prowadzonym Bardotką udałem się na stację Praha-Zbraslav, która jest ostatnią stacją w granicach Pragi na tej linii (nawet idąc na jedno z miejsc do zdjęć minąłem tablicę informującą o opuszczeniu miasta). Spędziłem tam 2 godziny, podczas których spotkałem pozostałe 2 Bardotki kursujące tego dnia na tej trasie oraz pociąg retro z parowozem. Z tej stacji planowałem dojechać z dwiema przesiadkami na przystanek Praha - Žvahov, nieopodal którego znajdują się skały, z których chciałem uchwycić drugi zabytkowy wagon motorowy. Niestety pociąg, którym jechałem na dworzec główny doznał ok. 10 minutowego opóźnienia, przez co nie zdążyłem na przesiadkę. Próbowałem dojechać na drugą przesiadkę metrem, ale uciekł mi pociąg, który pasował. W wyniku tego poczekałem na dworcu głównym i postanowiłem wpierw przejechać się tym pociągiem turystycznym całą trasą (do stacji Praha-Zličín). Po dojechaniu na miejsce sfotografowałem i sfilmowałem odjazd, a następnie czekając na zwykły pociąg poszedłem na chwilę na pobliską pętlę tramwajową. Jak przyjechał mój pociąg (wagon motorowy serii 810) okazało się, że od strony stacji Praha-Smichov przyjechał kolejny pociąg specjalny z parowozem. Szynobusem dojechałem na końcową stację Praha-Smíchov Na Knížecí, z której poszedłem na stację Praha-Smichov, gdzie ponownie uchwyciłem zabytkowy "motowóz", a następnie wróciłem na dworzec główny. Tam jeszcze raz go uchwyciłem, a następnie oczekiwałem na pociąg InterCity spółki RegioJET, którym wróciłem do Czeskiego Cieszyna. W tedy nie było jeszcze podziału taryfowego na poszczególne klasy i kupując dzień wcześniej bilet udało mi się zdobyć miejsce w przedziale klasy Business. Podróż powrotna mineła bez większych przeszkód, z wyjątkiem okolic miejscowości Ústí nad Orlicí, za którą prowadzone były prace torowe i musieliśmy czekać na pociągi jadące w przeciwnym kierunku. Z tego względu do Czeskiego Cieszyna dotarlismy z ok. pół godzinnym opóźnieniem. Z Cieszyna do domu wróciłem samochodem z rodzicami, ponieważ o tej porze nie było już ani pociągów ani busów do Katowic. |